piątek, 21 listopada 2014

Przeglądaj się w oczach dziecka...


Kochana jesteś już Matką, Twój Bobas, (albo dwa jeśli miałaś to szczęście i przyszły na świat bliźniaki) jest  już z Tobą. Cieszysz się szaleńczo i zwijasz się jak w ukropie by być Matką 
z marzeń. Dwoisz się i troisz, zakasujesz rękawy, wertujesz książki, przeczesujesz fora, słuchasz dobrych rad. Ba moglabyś pisać doktorat na temat czego zwiastunem jest konsystencja dziecięcej kupy. W szaleńczym maratonie po medal super matki, zdobywasz kolejne sprawności: agugasz, gotujesz, prasujesz, nawet robisz pierwsze w życiu przetwory. Wydaje ci się, że ogólnie rzecz ujmując jesteś ok, tylko czasem dopadają cię czarne myśli, że wszyscy poza Tobą byliby lepsi w matkowaniu, ale wtedy wiadomo, Twój mąż mówi, ze jesteś cudowna i że wasze dziecko lepszej Matki nie mogloby sobie wymarzyć. I nawet zaczynasz w to wierzyć, łapiesz balans i dystans, znika zadyszka i wraca równomierny oddech, myślisz: "jest dobrze, jest bardzo dobrze, daję radę".

I wtedy następuje zderzenie z  Nimi - tymi, którym łatwiej oceniać niż zrobić własny rachunek sumienia.

Jak wygląda to spotkanie? Służę doświadczeniem.

Nie dalej jak wczoraj byłam z moją 16 miesięczną Idką na spacerze. 20 minutowa wycieczka w celu powdychania zimnego powietrza, poobserwowaniu natury i oswajania się z tym, że idzie zima. Idka ubrana wzorcowo, na cebulę, bo wiadomo w w swym matczynym szaleństwie dbam o nią lepiej niż o siebie. Wesoło nam było i pięknie, tylko dziecię w swej lobuzeri zrzucało rękawice mniej więcej co 10 mętrów. Podczas jednego z takich "zrzutów", mijają nas starsi Państwo. Pani patrzy na mnie z wyższością, nie kryjąc dezaprobaty, po czym zwraca się do Męża, tak głośno by mieć pewność, że ją słyszę: " Popatrz, co za Matka - takie zimno a dziecko bez rękawiczek". 

Znoszę to z pokorą, choć na usta mi się ciśnie mnóstwo pytań do tej Pani:

chciałabym ją spytać czy nie słyszała powiedzenia, żeby nie oceniać ksiażki po okładce i czy nie wie, ze nie warto wydawać sądu o całym filmie widząc jedynie zwiastun,

wreszcie chciałabym ją również zapytać ile dzieci udało jej się wychować z sukcesem i jakie ich są wzajemne relacje.

Ech chciałabym, ale szkoda mi czasu,bo się śpieszę, żeby dać Duśce zupę szpinakową, zrobić dla niej pulpety  i doprowadzić ją do domu nim zmarznie.

Jaki morał z tej historii? Kochana Matko, bądź przygotowana, że wraz z dzieckiem do Twojego życia wkroczy ocena. Noty będą wystawiać najchętniej ci, którzy o wychowaniu dzieci czytali jedynie w książkach i dzieci lubią, ale oglądać na bilbordach kampani reklamowych, no bo tak na co dzień to lepiej ich unikać, bo wiadomo, hałas, balagan i chaos...ale to to przecież wina tych ich rodziców, tych kiepskich Matek i Ojców, co to nieudolnie wzieli się za rodzicielstwo...:)

Za pierwszym razem krytyka zaboli, z czasem przywykniejsz. Moja najważniejsza rada jest taka by nie skupiać się na ocenie innych i innych nie oceniać a poświęcić ten czas na własny rachunek sumienia i budowanie szczęśliwej relacji z dzieckiem.

Pamiętaj nie musisz być perfekcyjna, Ty chcesz być dobra dla Siebie, Męża, dla Dziecka :) A jeśli już gdzieś koniecznie chcesz szukać oceny swojego macierzyństwa, szukaj go w oczach swojego dziecka, w nich znajdziesz prawdę. 

P.s. oczy Idy utrwalone na zdjęciu podczas spaceru, trochę mnie uspokoiły, i wyciszyły brzęczący w głowie oceniający głos nadobnej Pani :)

Pozdrawiam Ewa





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz